Cześć kochani!
Odwlekałam
tego posta bardzo długo, ale nadszedł już czas w końcu go napisać… Nie wiem czy
najpierw się Wam tłumaczyć, a później napisać, powód tych wywodów, czy najpierw
napisać o co mi chodzi i dopiero się z tego tłumaczyć… Myślę, że poprawniejsza
jest opcja nr 2. A więc, ogłaszam wszem i wobec, że zdecydowałam się zakończyć
prowadzenie bloga. Ciąg długich, tłumaczących moją decyzję, trochę głupich
wywodów: pierwszym aspektem, który mnie skłonił do podjęcia takiej decyzji jest
fakt, że zdałam sobie sprawę, że nie chcę być „fashionistką”, wciąż będę się interesować
modą, szyć, lecz nie zamierzam tego upubliczniać. Nie chcę pisać, że
prowadzenie bloga mi się znudziło, bo nie, ale może w związku z poniższym
argumentem, który powinien Wam wiele wyjaśnić, sprawiło, że już nie daje mi
tyle radości i satysfakcji.
Jak już
moje marzenia dotyczące przyszłości, wykonywanego zawodu zakończyły etap
piosenkarki, modelki czy aktorki, to zawsze miałam w planach coś związanego z
projektowaniem. Z początku był to architekt, później projektanta mody. W między
czasie przewijały się przez moją głowę inne pomysły, lecz z taką samą
szybkością jak się pojawiały, znikały. Niby zawsze wiedziałam jaki naprawdę
jest świat mody; okrutny, fałszywy, w którym najbardziej liczy się pogoń za
karierą i pieniędzmi. Wiem, cywilizacja XXI wieku; w większości zawodów tak
jest, ale w tym to dominuje i dyskwalifikuje życie prywatne. A to nie wchodzi w
grę. I jak coraz więcej o tym myślałam, coraz bardziej zawód związany ze
światem mody mnie do siebie zniechęcał. W myśl projektowania zdecydowałam, że
chciałabym pójść na wzornictwo przemysłowe, po którym mogę zrobić wiele
interesujących, świetnych specjalizacji (włącznie z architektem czy
projektantem mody).
I teraz
ktoś mógłby powiedzieć: „Ale przecież możesz to robić jako swoje hobby, pasję,
nie łącząc tego z przyszłym zawodem.” I ja chyba nie jestem w stanie dać wystarczająco
satysfakcjonującej odpowiedzi. Wiem, że mogę prowadzić bloga w związku z moją
pasją jaką jest moda, lecz muszę przyznać, że ona trochę zmalała… Szyję,
przeglądam różne strony internetowe na ten temat, ale już nie z takim zapałem,
którego zdecydowanie dodawał mi plan na studia związane z modą. Teraz ten zapał
ogranicza się do zwykłego (może trochę bardziej) zainteresowania, tak jak wiele
innych dziewczyn, wiele z Was. Czy interesując się modą trzeba prowadzić bloga?
Znam tyle świetnie ubierających się dziewczyn, które po prostu się tym
interesują i tyle. To chyba jest właśnie sedno mojej decyzji.
Kochani,
bardzo bardzo bardzo Wam dziękuję za wszystkie pozytywne komentarze, które
sprawiały że nie mogłam przestać się uśmiechać długo po tym, jak je przeczytałam
i za to, że byliście ze mną i śledziliście mojego bloga podczas, gdy byłam na
nim aktywna. Może jeszcze kiedyś do tego wrócę, to nie jest wykluczone, domeny
bloga na razie nie usuwam, także zobaczymy :)
A teraz
tradycyjna, krótka notka o stylówce. Tym razem warstwy, warstwy, warstwy. Dużo warstw. Wszystko utrzymane w stonowanej
monochromatycznej kolorystyce dopełnionej długim ciepłym szalikiem i
kapeluszem. Pooglądajcie sobie już ostatnie zdjęcia śmiejącego się
chińczyka, któremu jest bardzo smutno żegnać się z Wami wszystkimi… buźka
kochani! <3 Czekam na komentarze, obiecuję odpowiadać na zawarte w nich pytania i po raz ostatni dziękuję za wszystkie pozytywne, w szczególności za te przy poprzednim poście! Dziękuję! :)
fot. Dominika Sawicka
jeans - Zara / shoes - venezia.pl / black scarf - Cropp /
/ grey&black scarf - C&A / hat - H&M